Kręciliśmy się pod Pałacem Kultury i Nauki. Początkowo w naszych zamiarach nie było rozmów z osobami bezdomnymi. Nie tego dnia. Ten dzień chcieliśmy poświęcić dla nas, na zwiedzenie ciekawych miejsc. A przecież PKiN jest takim miejscem. Wiedzieliśmy o tym, że zawsze kręci się tam dużo bezdomnych, ze względu na dużą liczbę turystów, którzy zawsze mogą poratować złotówką lub dwoma. Właśnie tego dnia poznaliśmy poznaliśmy dość wysokiego mężczyznę. Był brunetem, o ciemnych oczach z dosyć dużymi cieniami pod nimi oraz ciemnym zarostem. Wyglądał na zmęczonego. Jeśli zastanawiacie się jak rozpoznaliśmy w nim bezdomnego człowieka - nie było łatwo. Jego ubrania były czyste, twarz również. Jednak naszą uwagę zwrócił fakt, że był zziębnięty, a nie miał przy sobie torby czy walizki, co znaczyło, że nie czekał na pociąg czy autobus. Oprócz tego bardzo patrzył na jedzenie, co tylko utwierdziło nas w fakcie. Po długich rozmowach zdecydowaliśmy się podejść. Wcześniej jednak kupiliśmy burgera w pobliskim food truck'u. W naszych planach nie było nawet bezpośrednich rozmów z osobami bezdomnymi, dlatego nie konsultowaliśmy się w tej sprawie. Nie do końca wiedząc jak z Nimi rozmawiać, postanowiliśmy nie używać słów: "bezdomny"; "bezdomność" i podobnych.
Zestresowani, w końcu podeszliśmy do niego. Spojrzał na Nas z obawą, ale serdecznie. Przywitaliśmy się z Nim i zaczęliśmy rozmowę. Na początku zapytaliśmy o jego samopoczucie oraz zaczęliśmy zupełnie normalną rozmowę. O pogodzie, o mieście, o tym co warto zobaczyć w Warszawie, których miejsc najlepiej unikać po zmroku. Informacją, którą zdobyliśmy, a raczej, którą sam nam przekazał było Jego imię. Pan Robert. Pan Robert jest bardzo mądrym i inteligentnym mężczyzną. Opowiedział nam o wielu muzeach oraz zabytkach znajdujących się w stolicy. Okazało się, że jest rodowitym Warszawiakiem, urodził się oraz wychował w Niej, jego rodzina od pokoleń ją zamieszkiwała. Jednak w końcu któreś z nas zadało pytanie:
-"Dlaczego Pan tu tak stoi? Czeka Pan na coś lub kogoś?" I wtedy spojrzał na nas smutnymi oczami.
-"Jestem bezdomny." - zaśmiał się nerwowo.
Nasze przypuszczenia potwierdziły się. Zaproponowaliśmy mu więc burgera, którego kupiliśmy wcześniej, lecz chcieliśmy upewnić się co do bezdomności Pana Roberta. Przyjął go z chęcią, dziękując żarliwie. Zrobiło nam się ciepło na sercach.
- Możemy zapytać co się stało?
Pozwolił nam poznać historię swojego życia. Był przedsiębiorcą. Miał firmę, jednak nie wspomniał konkretnie w jakiej branży się obracał. Miał również rodzinę, żonę oraz dwójkę dzieci. Mówił o Nich z zaangażowaniem i miłością. Pomimo ich tragicznej historii. Pan Robert jako właściciel całkiem nieźle prosperującej firmy wziął kredyt, który w tamtym momencie wyglądał jak cud. Kredyt we Frankach. Powoli spłacali raty kredytu. Wszystko układało się pięknie, nie było żadnych zmartwień. Wraz z żoną oraz dziećmi rozpoczęli budowę domu na obrzeżach Warszawy. Niestety. Pan Robert ani żadna inna osoba nie wzięła pod uwagę wzrostu wartości Franka. I posypało się. Wzrost Franka do 3,90 zł. Wzrost rat. Wiązało się to z niewypłacalnością oraz zamknięciem firmy, rozwodem z żoną, która wyprowadziła się zabierając ze sobą dzieci. Później utrata budowanego domu oraz mieszkania. W ten sposób Pan Robert znalazł się na ulicach Warszawy. Jako bezdomny.
czwartek, 9 stycznia 2020
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powitanie.
Cześć. Niewielu z Was pewnie zrozumie całą ideę bloga, którego właśnie stworzyliśmy, oraz wpisy, które się tu pojawią. Natomiast jesteśmy st...
-
Cześć. Niewielu z Was pewnie zrozumie całą ideę bloga, którego właśnie stworzyliśmy, oraz wpisy, które się tu pojawią. Natomiast jesteśmy st...
-
Zarówno miejsc jak i osób pomagającym bezdomnych jest bardzo dużo. Zacznijmy od fundacji Smile Warsaw, która w każdą niedzielę oferuje ciepł...
-
Po dwóch spotkaniach z bezdomnymi byliśmy już wyczerpani, a chcieliśmy porozmawiać z jeszcze przynajmniej jedną osobą. Jednak postanowiliśmy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz